Wiosna, panie. I wieje tak, że świat staje na głowie.
Spotkałam dzisiaj jeża, co za śliczne zwierzątko. Chodził sobie po ogrodzie w samo południe, w styczniu.
Szedł poboczem drogi, taki śnieg, w lesie, ale co, w lesie jest u siebie, prawda.
A ja znalazłem jednego na podwórku w mieście. Dałem mu mleka, trzymałem przez noc w kartonie, w niedzielę z dzieciakami zawieźliśmy go do lasu, co on robił w mieście, pewnie się zgubił.
Wpisy tego typu częste w internetach.
Pogoda dziwna, ciepła, to i zwierzaki zachowują się nietypowo.
Komentuję, staram się naprowadzić na właściwy trop. Taki:
1. Jeże nie żyją w lasach, żyją w mozaikowych siedliskach w pobliżu siedzib ludzkich. Las jest w rozumieniu potrzeb jeża ubogim w pożywienie i niebezpiecznym miejscem.
2. Jeże są aktywne nocą. Jeż, którego spotykamy w dzień, może być ranny, chory lub głodny.
3. Zimą jeże hibernują. Są zwierzętami owadożernymi, w zimie nie ma dla nich pokarmu, więc w stanie spowolnienia funkcji życiowych muszą przetrwać ten niekorzystny okres. Wybudzone z hibernacji (np. przez psa, nadgorliwego ogrodnika buszującego w kompoście, pogodę) mogą nie zdążyć zahibernować ponownie przed nadejściem mrozu, a głodne i osłabione mogą nie wybudzić się z kolejnej hibernacji.
Jeżeli spotykamy jeża o nietypowej dla niego porze dnia, roku lub niejeżowym miejscu, to powinniśmy się zaniepokoić.
Wyznawcy humanitarnej ochrony zwierząt uważają nawet, że powinniśmy działać.
Jak?
Jeżeli to duży jeż- powyżej 700 g, czyli większy od grejpfruta- możemy go obserwować i dokarmiać. Jeśli spodziewamy się zmiany pogody, powinniśmy zabrać go do pomieszczenia o temperaturze min. 16 stopni lub przekazać jednej z "jeżowych" organizacji: Ekostraży, Jerzemu dla jeży.
Koniecznie trzeba to zrobić w przypadku małego jeża.
Czego potrzebuje jeż w domu i w ogrodzie? Tego, co wszyscy: schronienia na noc, bezpieczeństwa, wody i pokarmu.
W domu można trzymać go w większym kartonie wyścielonym gazetami, które będziemy wymieniać. Raz dziennie, po zmroku trzeba wypuścić go na kilkugodzinną przechadzkę, nakarmić i napoić.
(oczywiście nie namawiam nikogo do trzymania jeża w roli zwierzątka domowego, jest to zresztą nielegalne- jeż jest zwierzęciem chronionym, nie wolno go odławiać. Mówię o przejściowej, nagłej i ekstremalnej sytuacji ratowania zwierzęcia, które powinniśmy niezwłocznie przekazać pod opiekę uprawnionych, linkowanych wyżej organizacji.)
Zapewnienie schronienia i bezpieczeństwa dla jeży w domu i w ogrodzie było tematem kilku moich postów (bardziej merytoryczne pod linkami, wszystkie w zakładce "jeże"), KIEDYŚ postaram się napisać- w końcu- więcej o urządzaniu ogrodów przyjaznych zwierzętom.
Chętnie podzielę się także prezentacją przygotowaną na zeszłoroczny Dzień Jeża (wyślę na priv).
Co je jeż?
Owady. Larwy owadów. Małe kręgowce. Jaja ptaków. Sporadycznie i na przednówku ślimaki i dżdżownice (co zresztą nie jest dla jeża dobre, bo są one nosicielami pasożytniczych nicieni wywołujących chorobę płuc). Padlinę. Trochę pokarmu roślinnego.
Jeże w ogrodzie warto dokarmiać- wystarczy kocia karma. Jeżeli jednak opiekujemy się jeżem, który jest tylko przez nas karmiony, nie ma możliwości samodzielnego żerowania (chory, ranny, zimą)- karma musi być wysokiej jakości, a podstawę żywienia powinny stanowić owady (np. larwy drewnojadów,mączniaki, karaczany), mielona wołowina, kocia karma z dużą zawartością mięsa wołowego (Animonda, Royal, Bozita), od czasu do czasu jajko lub biały ser, nigdy mleko.
Można oczywiście zaniechać interwencji, pozostawić sprawy ich biegowi.
Idąc za myślą, że w przyrodę nie należy ingerować, tak jak niekoniecznie dokarmiamy ptaki lub nie przejmujemy się losem miejskich kotów.
Jednak nie ma już dzikiej dziczy, oswoiliśmy ten świat i jesteśmy za niego odpowiedzialni.
Jestem za ochroną humanitarną, każde życie jest cenne, jedyne.
Jestem za konkretnym działaniem, lajki niewiele pomogą.
Dlatego czasem się wtrącam, mądrzę, sprawiam przykrość i bywam nawiedzona.
Lepiej u siebie niż u kogoś- dziękuję, Gosianko, za pomysł na ten post! wydawało mi się, że pisałam to już tysiąc razy, ale może powinnam wciąż.
Pozdrówka, Megi.
"Odpowiedzialność" słowo klucz, klucz nie tylko do mądrego zachowania wobec zwierząt, po prostu bądźmy odpowiedzialnymi mieszkańcami Ziemi
OdpowiedzUsuńMoże i pisałaś tysiąc razy, ale nigdy za dużo wiedzy na ten temat jeśli może to uratować choćby jedno zwierzę. Oczywiście trzeba wiedzieć też kiedy nie ratować. :) Czytałam gdzieś ostatnio o interwencjach odbierania ludziom jeży z bloków! Ludzie znajdują małe jeżyki, zajmują się nimi, traktują jak zwierzątka domowe, a tego im robić nie wolno.
OdpowiedzUsuńGeneralnie sama zobaczyłam jak nic nie wiem o jeżach zanim nie miałam okazji być na Dniu Jeża organizowanym przez Ekostraż (to jak pamiętasz nasze pierwsze spotkanie, choć bez słowa, bo nie wiedziałam kim jesteś. :) )
Na tym spotkaniu wiele się dowiedziałam i niestety nie mogę już udawać, że tego nie wiem. Nie wiem o co chodzi z tą przykrością i nawiedzeniem, przecież tu chodzi o działanie, o życie/zdrowie/bycie innej istoty, a nie o sprawianie komuś przykrości.
Fajnie, że to napisałaś. Dzięki. :)
pamiętam i liczę na spotkanie na świadomce;-p
UsuńJakiś czas temu też niewiele wiedziałam o jeżach, one są takie tajemnicze i specyficzne.
Zauważyłam, że ludzie różne rzeczy odnoszą bardzo do siebie, zamiast do tematu. W internetach ego im rośnie?
E, ja też nie miała pojęcia o tym szystkim kiedyś... dopóki u Ciebie nie poczytałam myślałam, że wiem. Trzeba pisać, powtarzać do porzygu, uświadamiać wbrew przesądom i ludowym mądrościom.
OdpowiedzUsuńW Juszczynie mieliśmy jeże w ogródku, ale miały się swietnie i nie potrzebowały pomocy. Mimo to robiłam im schrony na zimę. Tu w R. nie widziałam ani jednego.
Z aktualności: Zygfryd już w domu, haremik szczęśliwy. Wczorajsza owieczka jest ranna w nogę, leczymy ją i mamy nadzieję.
Ściski i całusy ;)
dobrze liczę, że jednej brakuje?
Usuń(wiem, to ta gulaszowa)
Nie ma jeży w R. hm hm hm hm hm.
tulam:-)
Bardzo pożyteczny post! W moim ogrodzie jeże spotykam bardzo często (na szczęście w zimie śpią), ale dopiero po przeczytaniu tego wpisu uświadomiłam sobie, jak mało o nich wiem. Dzięki Tobie, jeśli bym teraz spotkała jakiegoś obudzonego, nie byłabym już tak zupełnie bezradna.
OdpowiedzUsuńja się mnóstwo dowiedziałam od tych, które spędzały u nas zimy. Są zupełnie niepodobne do nikogo.
UsuńPewne teksty powinny być gwoździem każdego roku na blogu. Tak jak pisanie o bezmyślnym wypalaniu traw. I chociaż tematy bumerangowe czasem mogą niektórych nużyć, są potrzebne, bo może właśnie dopiero dziś ktoś go przeczyta, zrozumie, nawróci, wprowadzi w życie. Mity są mocno ugruntowane; niestety i u mnie w domu, raz się zdarzyło wynieść jeża do lasu, kiedy byłam mała. Jeż był wielki i pewnie sobie poradził, ale niepotrzebnie przysporzyliśmy mu dalszej wędrówki...To samo z mlekiem.
OdpowiedzUsuńP.S.
A może zacznę owady karmowe hodować...? hmmm....:)
to, że jeże jedzą jabłka i mleko, to każdy wie. No i gdzie mają mieszkać, jak nie w lesie?
UsuńBardzo dobry pomysł z tymi owadami karmowymi. Niekłopotliwe, potrzeba tylko trochę miejsca. Ekostaż kupuje je w Fabryce Owadów, na giełdę ogro do nas przywożą. Na alegrze też można kupić.
A czasami bywa posucha, wtedy wożą... z Czech!
I wiesz co jeszcze? larwy ochotki i rureczniki. Nigdzie nie można kupić świeżych.
Trzeba pisać, po tysiąc razy- może będzie to komuś pomocne.
OdpowiedzUsuńMoże zainteresować władze, która zdaje się nienawidzić zwierząt, dzieci, a kochać inwestorów i samochody.
My, a władza to przepaść- dlaczego ? Dlaczego władze nie dbają o zwierzęta ? Większość mieszkańców ma do zwierząt okrutny bądź obojętny stosunek. Można wytruć zadomowione w pewnym miejscu stadko 30 kotów, wsypać innemu do pyszczka 'Kreta' , niech zdychają za karę, bo załatwiały się do czyjegoś ogródka i wszystko toczy się dalej do następnego przypadku.
Zofijanno, takie rzeczy to u ciebie? przerażające.
UsuńU mnie- po sąsiedzku- na dużym osiedlu.....
UsuńWażne, bardzo ważne!! I do bólu trzeba powtarzać!! Buziaki
OdpowiedzUsuńPowtórzę po poprzedniczkach - mądry post i ważny. Ludziom trzeba do znudzenia coś uświadamiać. Patrz, ja niby taka obcykana w zwierzątka a o tych nicieniach od dżdżownic nie wiedziałam. A ja już od tego sezonu ruszam na bój o wprowadzenie bioróżnorodności do centrum Wrocławia. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńa to ja jestem ciekawa. Coś więcej o tym boju?
UsuńNa razie sprawa jeszcze w powijakach ale jak coś się rozwinie to nie omieszkam sie pochwalić.
Usuńno ok, przekonałyście mnie. W sumie to nawet lepiej, bo można cyklicznie wstawiać te same tematy, mniej roboty. A jak z tym karmieniem ptaków w taką słabą zimę? ktoś wie?
OdpowiedzUsuńU mnie ani jednego chętnego na dokarmianie, taki foch ;(
UsuńJednej owieczki brakuje, tak. Zapadła się pod ziemię, szukamy.
Tępimy słownie ludzi, którzy znęcają się nad zwierzętami...Nigdy dość mówienia o tym...Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńCzemuż, ach czemuż nie mam żadnego jeżyka w ogrodzie? Ssaka jeżyka, nie ptaka. Oprócz wyciućkanego trawnika mam wszak dzikie ostępy w sam raz dla kolczaków, a one nie przychodzą. Czemuż?
OdpowiedzUsuńTrzeba pisać, a o jeżach to już chyba epopeje. Bo ludzie nie chcą wierzyć, że one jabłuszek na plecach nie noszą! ;) W sprawie ptaków natomiast jako, że pytasz wyżej: Czyniąc obserwacje w swoim ogrodzie widzę, że radzą sobie nadzwyczaj dobrze. Dodam, że u mnie śniegu zero. Sikorki, mazurki i wróble bardziej niż wypasione bym powiedziała. Wysypuję ziarna tylko jak słupek rtęci poniżej zera wskazuje i gleba zmarznięta przez całą dobę. Wiadomo, że trzeba ptakom pomagać, ale nie można też ich rozleniwiać w poszukiwaniach pokarmu :)
OdpowiedzUsuńJeże są fajne. I takie bezbronne, mimo tysięcy tych swoich kolców.
OdpowiedzUsuń'Nasze' jeże (ogródkowe) mocno śpią. Za to nasze kosy (ogródkowe) bezczelnie wyżerają z miski naszego kociego stołownika. Dokarmiamy, ale tylko późną jesienią te, które jeszcze nie w betach.
Megi, chyba jednak trochę dzikiej dziczy zostało:)