Może być berliński ogród botaniczny, ogród Karla Foerstera, park pruhonicki, ogrody Pragi...
mogłoby być i dalej, ogrody angielskie powiedzmy, ale teraz to sobie można planować, a później trudno to zmieścić.
Nawet powtórka z Sanssouci, Muskauer Parku, ogrodu różanego w Forst byłaby zadowalająca.
Podobnie jak powrót do Parku Ludowego w Poczdamie.
To nie tak, że za wstęp trzeba zapłacić.
Po prostu trafiliśmy (we wrześniu) na biletowaną imprezę- święto latawców.
Maurycy też był. |
(pomysł na jesienne kwiatki- materiał roślinny, tekstylia, giętki pręt) |
Nie tylko po to.
Biorą się za jakiś zdegradowany teren (ostatnio częściej w byłym DDR)- pokopalniane hałdy (Cottbus), zrujnowany zamek (Schwerin), nieczynną cukrownię (Lobau), byłe radzieckie koszary (Poczdam), w ciągu kilku lat rewitalizują go (tym razem jest to właściwe słowo, efekty oddają jego znaczenie) i urządzają sezonową wystawę ogrodniczą.
Niezależnie od rangi imprezy (landowa, krajowa- czyli BUGA*, międzynarodowa) inwestycja od kwietnia do października przynosi zyski z milionów sprzedanych biletów, a w kolejnych latach służy mieszkańcom jako miejski park i tereny sportowe.
Nie tylko to.
Wokół parku powstają piękne dzielnice, wartość gruntów rośnie, rozwija się budownictwo, nadciągają inwestorzy.
Miasto- ogród ożywa, park przenosi swoje otoczenie na wyższy level.
W teorii, ale praktyka wydaje się nadążać.
Skąd wiem?
Bo bywam chętnie.
Byłam w Poczdamie podczas BUGA w roku 2001 i po latach, we wrześniu 2014.
Teren parku to 73-hektarowy obszar na północ od centrum miasta, wykorzystywany do celów wojskowych od XVIII wieku. Obecnie przeszłość pamięta tylko kilka linii fortyfikacji i strzelnice w nowej funkcji.
Byłe strzelnice. Drzewa: surmia, wiśnia piłkowana 'Kanzan'. Runo: winobluszcz pięciolistkowy... |
... a także: runo- lawenda strzyżona "po prowansalsku", drzewa- oliwniki wąskolistne udające oliwki. Też lubię to zastosowanie;-) |
No i cudnie dylatowany beton jako nawierzchnia. |
Za ogrodzeniem (park jest zamykany na noc)- le beau quartier. |
Mostki łączą nasypy, tworzą siatkę przejść- lubię taką architekturę. |
Z drzew jeszcze- dereń pagodowy |
i trójiglicznie. |
Powstały ogrody deszczowe.
Koryto suchego strumienia |
(przegrodzone betonowymi progami, pięknie wchodzą w linie stopni) |
prowadzi do zbiornika retencyjnego. |
Obsadzony makrohydrofitami oczyszcza wodę, która odparowuje z jego powierzchni i transpiruje przez rośliny. |
Ogrody deszczowe- Spirale Wodne- powstały więc także wokół Wielkiej Łąki.
Mają formę lejkowatych zagłębień gruntu |
na dno których schodzi się spiralną, trawiastą ścieżką |
a wzdłuż niej wypofilowanym korytem spływa woda. |
Ławki nawiązują do tych w Sanssouci |
roślinność jest z tej wilgociolubnej- wierzby, kosaćce, turzyce, różne trawy- |
a na dnie leja znajduje się zbiornik retencyjny z przebiciem do warstw przepuszczalnych (lub złożem żwirowym). |
Ładne to i pożyteczne, i do wykorzystania:-) |
Staw otacza pradziwa, "bambusowa" dżungla wierzb i trzcin
a rodzice mogą komfortowo obserwować scenę zabaw.
Trzynaście lat temu to były patyczki... |
Rybka- plujka (za naciśnięciem przycisku) |
Woda spływa na plażę i można robić błoto:-) wśród wierzb jest na szczęście prysznic. |
Przed nią- kolejny układ wodny, który tak przyjemnie chłodził stopy tego maja na Budze...
... ale z tym koniec i szlus.Dużo pięknego łupka.
Oraz ciekawe rośliny kubłowe;-)
Ogród Różany potraktowano nietypowo.
Róże są z tych dzikich, historycznych i poliantów, towarzyszą im trawy i rośliny sezonowe.
Wyspy Starych Drzew to "pokoszarowe" ostańce topól włoskich i brzóz, ale i przesadzone kilkanaście lat temu sosny i robinie.
To te przesadzone. I powiem wam, że w ogóle się nie opłacają takie drogie akcje- drzewa skupiły się na przeżyciu i prawie nie urosły. Zawsze tak jest, lepiej posadzić kilka mniejszych. |
Za byłymi strzelnicami znajduje się Ogród Piramid, "o charakterze śródziemnomorskim".
Nie lubię murków tego rodzaju, ale tu mają swoje uzasadnienie- wyobraźcie sobie, ile w tych ruskich koszarach musiało być nawierzchni. Dobry przykład upcyklingu.
Taki ktoś był z nami:-) |
(to jest pyszne, mam nowy przepis) |
Serdecznik jako roślina ozdobna. |
Świetny pomysł:-)
Jednak najbardziej inspirują rabaty bylinowe, pyszne mimo końca sezonu.
I top wszechczasów- naturalistyczne murawy.
Z gatunków obcych
(gaura Lindheimera) |
(aster nowoangielski) |
(sparceta siewna, dzięcieliną zwana) |
(murawa z wyką ptasią, wrotyczem pospolitym, koniczyną czerwoną) |
(fragment z chabrem łąkowym. Uwielbiam ten zabieg stylistyczny: wykaszane/niewykaszane) |
- Puszczyku, może ty byś wyjechała do tych Niemiec, pacz, jak tu fajnie, wszystko rozumieją, wiedzą, jak żyć? pracę byś znalazła w ochronie przyrody?
- e nie, matka. U nas trzeba chronić, ktoś to musi robić, a jak wszyscy powiedzą, że się nie da i wyjadą?
No ech.
Murawy są pięknym tłem programu obowiązkowego w każdym letnim niemieckim ogrodzie- Dalia Show.
Dalia Show to mus.
Ma to jakiś sens.
Jeszcze kilka inspiracji.
Fragment dąbrowy. Sposób użytkowania: dąbrowa. W głębi Ogród Różaneczników, którego nie było sensu zwiedzać jesienią, za to wiosną sens będzie głęboki. |
Apartamentowiec dla owadów. |
Może jednak pensjonat lub hotel. |
Parking, którego nie widać. Żywopłoty zabierają miejsce? i co z tego? |
Zamiast tej kratki z korą... |
Nie.
Bo jest zrobiony, chciałoby się rzec, z niemiecką solidnością i brakiem fantazji, bez odpierdalania i wodotrysków.
Nie to, co nasze ryneczki w Pizdochlewicach**- miliony najpiękniejszych roślin posadzonych w oczojebnym miszmaszu trudnym do pielęgnacji, hektary bruku do utrzymania bez chwastów, systemy nawodnienia, trawniki z rolki.
W Volksparku wystarczy kosić, nie kosić i używać.
W P byle pożalsieboże architekt landszafta na kilkuset mkw usiłuje zmieścić dzieło życia, może z obawy, na szczęście słusznej, że będzie mu to dane tylko raz.
Bez rozkminy, bez pokory, bez oglądu całości i wejrzenia w kontekst, bez uwzględnienia potrzeb użytkowników.
Może to też jest wyraz rozbuchanego indywidualizmu i egocentryzmu naszych czasów. Z korzeniami w latach 90tych.
Jakiś czas temu poruszyła ten temat Marta (polecam komentarze;-) Przy okazji wywołam Ewę z Pszczelarni- prosimy o tę stronkę czy bloga (na ch*j mi architekt krajobrazu), pomożemy przykładami;-)
*Czym jest BUGA? Tu więcej o tym przedsięwzięciu.
Może warto wybrać się na tę w regionie Haveli w nadchodzącym sezonie? Hm?
**Słowo znalazłam gdzieś w internetach, żałuję, że nie moje.
Pozdrówka, Megi.
PS. W komentarzach pod porzednim postem- thriller o owcach. Doczeka się, mam nadzieję, posta, jeżeli wszystko skończy się dobrze.
To i wszystko inne.
Może i ten świat na nas nie dybie, ale stąpamy po kruchym lodzie, tak kruchym, że dobrze, że człowiek nie wie, co go czeka.
Piszę więc terapeutycznie, bo już nie wiem.
(poza tym wczoraj odjajczony Mrysław przez cały dzień ulungał się na mnie, to co miałam robić)
To nie jest o owcach.
Piękne miejsce do którego warto wracać...buziaki ślę:)
OdpowiedzUsuńNie było słońca??? Ja pamiętam wizytę jako cudowne przeniesienie się w świetnie zrealizowane miejsce przyjzane ludziom pełne słońca i kolorów, hmmm jak odbiór miejsca wpływa na to co pamiętamy i JAK pamiętamy, na moich zdjęciach też słońca nie ma więc go nie było.
OdpowiedzUsuńJak ja kocham to niemieckie VERBOTEN, wrrrr... verboten to, verboten tamto wrrrr... nie lubię tego :)
nie było słońca. Ciepły wiatr podbijał latawce, później ucichł, wtedy osiadły i zaczęło kropić.
UsuńPewnie przez te słoneczniki:-)
Było po prostu fajnie i dlatego nie pamiętam, że słońca nie było ;) Trzeba podobną wycieczkę znów uskutecznić :)
UsuńDylatowany bet'n piękny ostatecznie!:) Ale, gdyby nie cudowne sąsiedztwo, to nawet bet'n by nie podołał:]
OdpowiedzUsuńBardzo inspirujący park. Szkoda, że od nas tak daleko, ale w maju się wybieramy ...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
m.
Czyli beton w towarzystwie roślin ma sens. I murawy jako "rabata".
OdpowiedzUsuńBędziemy w Berlinie za dwa tygodnie, może to jest jakiś pomysł. A hotele dla pszczół są i u nas, na warszawskim Bemowie. We wrześniu mieszkankami były dwie zasuszone na wiór pszczoły. Pozdrawiam, marta6054
OdpowiedzUsuńNo i powiedz mi, dlaczego, dlaczego, dlaczego u nas tak nie można!!!????
OdpowiedzUsuńWarum?
To jest PRZEPIĘKNE. Dlaczego, pytam, u nich tak robią a u nas nie?
Pięknie!
OdpowiedzUsuńU mnie na osiedlu było, drzewa i rośliny rosły, rosły i bez stanowczej pielęgnacji, choćby właściwego, ostrego cięcia zdziczały .
Lubię dziką zieleń ale w miastach wolę taka zadbaną. Latawce to coś niesamowitego. Bardzo je lubię :)
Bardzo dziwny, ale ja mam nie przetarte styki w tym temacie.
OdpowiedzUsuńO - tereny trochę jak Cytadela w Poznaniu. By się przydało poinspirować utrzymujących tam zieleń. Chociaż i tak jest tam całkiem, całkiem ;)
OdpowiedzUsuń