Ale dzisiaj- jedziemy dalej! Bo się nie wyrobimy z tymi wycieczkami!
Manze, Manze, Mańczyce. Serce boli:
:-// ślad po rynnie, taaak.
A mogłoby być tak pięknie:
Czyj to herb? Kiedyś poszukam:-)
Pałac jest w większości barokowy, przebudowany eklektycznie pod koniec XIX wieku. Widać liczne popegeerowskie pozostałości. Park szczątkowy, ale dałoby się coś ładnego wykminić.
Właśnie, dałoby się... pałac jest prywatny, więc nic się nie da. Nie da się np. przeprowadzić remontu, więc prawdopodobnie już tak się zawali...
Nawet nie jest zabezpieczony, a prowokujące dziury zachęciły NIEKTÓRE do długotrwałej i gruntownej eksploracji i poszukiwań skarbów pod popękanymi stropami...
Myślicie, że te grube kamienne ściany to średniowieczne podwaliny? Ja tak myślę. Posiadłości na Śląsku są odwieczne. Właściwie to ostatnie 20 lat jest chyba najgorsze w ich historii... historii. Przeklejam z tzw. "hydralu", gdzie jest krótko:
Najprawdopodobniej w XVII w. istniał tu dwór, należący do rodziny von Gfug. Po bezpotomnej śmierci ostatniego właściciela z tej rodziny, Karla Christiana hrabiego von Gfug, majątek odziedziczyła wdowa, Eleonora Carolina z domu hrabina von Hochberg. Gdy zmarła w 1737 r. wieś stała się własnością powinowatych Hochbergów, rodziny von Posadowsky. W 1778 r. Mańczyce kupił Adam Bohuslav von Sandreczky und Sandraschütz. W latach trzydziestych XIX w. majątek nabył Georg hrabia von Stosch i ta rodzina była w jego posiadaniu do początku XX w. Ona też dokonała w 1887 r. przebudowy, podczas której pałac uzyskał dzisiejszy wygląd. Na początku XX w. dobra przeszły w ręce rodziny von Rohr, a ostatnim właścicielem był Kurt von Rohr. Po II wojnie światowej pałac był siedziba Kombinatu PGR w Strzelinie. Obecnie, od 1997 r., jest własnością prywatną.
Czyli wyjaśniła się wielość herbów, po jednym na każdej elewacji. No i jeszcze, z tego samego źródła, pałac przed przebudową (przed 1887 r.):
Rozległa równina, na której leżą Mańczyce itd., nie poraża urokiem. Jest mniej więcej tak:
Ale u Zabytków i na hydralu znajdziecie dużo klimatycznych zdjęć, pokazujących kontekst wsi i okolicy. Ze zdjęć wynika, że ktoś te Manze próbował remontować jeszcze w 2006.
A ja od takich posiadaczy, jak właściciel Mańczyc, wolę opcję niemiecką- pewnie w dodatku ukrytą-;-) co przyszła po swoje i wyremontowała pałac w Kondratowicach:
urządzając tam biura KWS Lochow, skądinąd zapewne produkującej nasiona GMO. Produkcja odbywa się w zadbanym folwarku i na okolicznych polach:
ok., może to nienajlepszy przykład zadbania. Ale pan ochroniarz nadchodzi. Z psem pod pachą;-)
Jeszcze o GMO- przyjaciółka zwróciła mi uwagę na ważny aspekt. Nie tylko wkraczamy w ten sposób w kompetencje ewolucji, ale dobrowolnie pozbawiamy się bioróżnorodności i wolnego wyboru produktów- bo producent licencjonowanych nasion będzie mógł żądać odszkodowań za bezprawne ich stosowanie (a BĘDĄ się niekontrolowanie rozprzestrzeniać) i uzależniać rolników od swoich dostaw.
O pałacu, dla porządku: wg mnie powstał jako późnorenesansowy "zamek na wodzie", po przebudowie w stylu neorenesansu zasypano część fosy. Miał szczęście- rozbudowa i remont są bardzo konsekwentne. No i są. Wyczerpująca fotkownia tym razem tutaj.
Oooo... późno się zrobiło. I głodno. Jedzonko tym razem w "Czterech Porach Roku" w Przerzeczynie, mogę polecić- domowe, choć nieco w klimacie lat 90. Tu śmiesznie sprzeczne recenzje:-)
ładna zieleninka:-)
W Zdroju więcej lat 90 i ogólny upadek:
Wieść (niesprawdzona) niesie, że uzdrowisko kupił "lekarz z Wrocławia", zakręcił kurek i teraz zrobi tu spa. Widziałyśmy kota o dwóch ogonach:
(tak naprawdę to dwa koty o półtora ogona).
Wzgórza Niemczańskie są piękne- pokrętne drogi w górę i w dół obsadzone drzewami owocowymi, lasy w wąskich dolinach rzeczek, łąki zamiast kukurydzy... a tu się ściemnia, na skutek naszych excesów poszukiwawczych... i co tu wybrać?
Ciepłowody. Co za nazwa.
I co za miejsce.
To ostatnie, takie piękne, to spichlerz zbożowy, podobno najstarszy na Dolnym Śląsku. Nad okienkiem data:
1802? Najstarszy?
Okoliczne budynki są starsze:
1664.
jak by nie...
... patrzeć.
W Ciepłowodach są też ruiny zamku rycerskiego z wieżą mieszkalną. Oczywiście się malowniczo wali, chociaż jak na Dolny Śląsk to rzadki zabytek:
Teren jest ogrodzony i lekko uporządkowany przez właściciela- znów "lekarza z Wrocławia". Miejscowi panowie otwierają płot za 5 PLN. U Zabytków można poczytać, zobaczyć zdjęcia i rozbrajającą wizualizację stanu po remoncie... nie wierzę...
Mówiłam, że będzie nostalgicznie? Nostalgische Niederschlesien.
Jeszcze kilka fotozabaw:
... i już ciemno, i wracamy do domku. Nie obejrzałyśmy renesansowego młyna na drugim końcu wsi, shit, musimy powtórzyć!
W domku:
- Pańcia? gdzie byłaś? my już śpiiiimy...
Pozdrówka, Megi.
Fakt. Serce peka, kiedy patrzy sie na dwory i pałace w ruinie. W naszych okolicach tez jest ich sporo. I ja naprawdę wolę, żeby obcokrajowiec dowolnej nacji taki zabytek wyremontował, niż żeby niszczał i znikał. Ale widziałam też dwory wyremontowane w taki sposób, ze nóż się w kieszeni otwiera. Plastikowe okna, lastriko albo najtańsze płytki ( a nawet linoleum i to paskudne ), do tego różowe i zielone ściany, i w środku meble ze sklejki. Fuj! Ale chociaż pod dachem ( z blachodachówki ). Szkoda tych budynków. Mogłyby opowiedzieć tyle historii....
OdpowiedzUsuńWiesz, te zamurowane obrzydliwym sposobem okna, ktore moglyby byc tak piekne.... Ja wiem, ze Norwegia wysyla pieniazki na utrzymanie historycznych budynkow w Polsce. Ten wola o pomste do nieba - dlaczego nikt nie walczy o te srodki?
OdpowiedzUsuńPiękną macie tą wycieczkę ... Ruiny też urokliwe, na swój sposób oczywiście, chociaż - tak jak piszą poprzedniczki - szkoda, by ich "historia" legła z gruzami ... Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWidok pałacu w Mańczycach to z jednej strony zachwyt nad bryłą budynku,próba wyobrażenia sobie przy zamknietych powiekach jak tam kiedys było pięknie i żal ogromny przy oczach szeroko otwartych na bezmiar zniszczenia.grzmimy i wołamy o pomstę do nieba ale mało kto ma pojęcie o realnym koszcie remontu takiego pałacu.Pomyślmy ile osób ,prywatnych mogłoby sobie na to pozwolic.Wyremontowac i co dalej?....wypadałoby zeby się inwestycja zwracała...i można tak ciągnąc te dywagacje.Nie ma państwowego mecenatu,ciągle jesteśmy biednym państwem,z priorytetami w dziwnych miejscach.Pozostaja inwestorzy zagraniczni ale iluż w końcu chce tu mieszkac i inwestowac? Trudne tematy,Megi.pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSzkoda że w moich okolicach nie ma takich miejsc wycieczkowych
OdpowiedzUsuńJeszcze raz podkreślę przepiękne ruiny!!! Pałac z Mańczycach cudny, a po odbudowie kolejny hotel? Nikt przecież w nim nie będzie mieszkał... Może lepiej pięknie zabezpieczyć i niech tak sobie stoją. Wszyscy powzdychamy, zrobimy zdjęcia i będzie się nam spało przyjemnie, bo przyśni nam się książę na białym rumaku ..... lub mu jako księża i księżne lepszego świata :DDDDDDDD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Palac rzeczywiscie piekny, moglby byc!A ty masz tslent na wynajdywanie takich cacek-ruin...ale szkoda ze tak powoli gina i nikt o takie cuda sie nie zatroszczy. A wycieczka, jak zwykle Twoje wycieczki, bardzo interesujaca! saludos
OdpowiedzUsuńAsiu i Wojtku- no właśnie, ja też nie wiem, jak to jest, że się nie da, a się da- postawić hotel Gołębiewski, zastąpić łupek plastikiem...
OdpowiedzUsuńMarias T- takie jest założenie, remontować ze środków unijnych. Ale trzeba mieć wkład własny itd. Pewnie zresztą dużo pieniędzy ginie w biurokracji (chociażby opracowania takiej dokumentacji, jak wizualizacje zamku w Ciepłowodach).
barashko- tak to jest z historią, że przemija... ale trudno się nam z tym godzić, bo i my jesteśmy jej częścią;-)
Izo- tak, chodzi o nasze dziwne priorytety jako państwa (może by tak kolejny raport, zamiast coś wyremontować/;-))i brak ułatwień, ale i o to, że właściciel zabytku powinien mieć obowiązki wobec tego obiektu, w tym przypadku powinno się wg mnie ograniczać prawo własności:-// No i jednak należałoby obligatoryjnie wdrażać procedury unijne dot. pozyskiwania środków (właściciel MUSI pisać wniosek itd.)
Kasiu, na Małopolsce??? znam kilka:-)
aneto, masz swoją przekorną rację- czasem lepiej zostawić trwałą ruinę... a jej zabezpieczenie, wykaszanie, sprzątanie itd. powinno być zadaniem gminy, ANR albo prywatnego właściciela!
grazyno, żaden talent- w każdej wsi mamy taki cuda. Skądinąd, nigdzie nieopisane, dlatego moja szczegółowa eksploracja ma sens.
DZIĘKUJĘ ZA WYCZERPUJĄCE KOMENTARZE!!!
A nie złowiła Cię jakaś ruderka na opiekuna?
OdpowiedzUsuńczasem kusi, ale czytam wtedy, co u was, i przechodzi;-]
OdpowiedzUsuń